czwartek, 15 listopada 2012

Koniec lenistwa

No kończymy błogie lenistwo. Od jutra dalej w drogę. Mamy niedaleko do Gwatemali, ale niestety lecimy okrężną drogą przez Mexico City i ruszamy o 7.30, aby dotrzeć wieczorem około 20.00 do hotelu. Damy radę. Nie ma o czym pisać, bo nic się nie działo. Chyba że mam opisywać co czytaliśmy? Tylko dla zasady kilka fotek. Codziennie ktoś na plaży bierze ślub. 
No to naraźki. Już wkrótce wracamy do pisania.




Właśnie się naczytałem, to i śpię.


3 komentarze:

Ania Bosak pisze...

Zawsze jak widzę taki kolor wody na zdjęciach to wydaje mi się, że bez photoshopa to jest niemożliwe. Lenistwa teraz Wam najbardziej zazdroszczę :)

Magdalena Nowacka pisze...

Super, że już wracasz do formy. Musisz troszkę bardziej uważać na siebie. Czekam na dalsze opisy i fotki. Uściski dla Was!!!

Anonimowy pisze...

Też trzeba było wziąć ślub na plaży... może nie rąbnęliby wam bagaży.Trzymam kciuki za ich odzyskanie.
Pozdrowaśki
Waldek