Wybraliśmy się naszym nowym kamperkiem do Włoch. Zaliczyliśmy już Florencję, a teraz jesteśmy w Asyżu. Przed nami jeszcze Rzym, Sardynia i jezioro Garda. Poniżej nasz pojazd w wersji przed wyjazdowej. Więcej jego fotek później.
Zdjęcia się pomieszały i może być nie chronologicznie. Tu dorodna żabnica na wystawie restauracji we Florencji.
Słynny most Ponto Vechcio z licznymi sklepikami jubilerskimi i wielkimi cenami.
Szybkie żarełko jest tak apetyczne, że aż trudno się oprzeć. Kuszą nieludzko.
Obowiązkowy punkt programu we Florencji, czyli Katedra z Duomo i Baptiserium.
A tu wskoczył niechcący obiadek Basi.
Zajechaliśmy też do luksusowych outletów na małe zakupy. Ale pięćdziesiąt osób w kolejce do zapłaty za torebki Prady to już przesada. Basi nie chciało się w niej stać :-)
I wracamy do zwiedzania. Cudowny widok z Palcu Michelangelo.
Niestety pogode nam za bardzo nie dopisała, ale deszczu prawie uniknęliśmy. Kamping, który planowaliśmy był zamknięty i musieliśmy spać na uboczu miasta. Podjechaliśmy kawałek autobusem a potem już tylko pieszo. Włączyłem endomodo aby sprawdzić ile przejdziemy. Wyszło 16,8 kilometra.
Dzisiaj w Asyżu już pogoda lepsza. I tym razem jesteśmy za miastem, więc podjedziemy skuterem lub autobusem. I oczywiście w planie znowu kilkanaście kilometrów. Już 8.30 i chyba pójdę Basię budzić :-). Czas na zwiedzanie.