sobota, 17 listopada 2012

Antigua

Bagaże póki co się nie znalazły. Miasteczko Antigua jest cudowne. Mili mieszkańcy, aczkolwiek na ulicy trochę nachalni. Chcą wszystko sprzedać. Mieszkamy w maleńkim hoteliku, który wygrał wiele nagród w Trip Advisor. Wszystkie szczegóły zaskakują. Hotel butikowy. Na dach wiodą maleńkie schody, a na górze serwują śniadania. Jest też miejsce do poleżenia i posiedzenia sobie z widokiem na jeden z okolicznych wulkanów. Wulkany są tu trzy. Jeden z nich dymi, a nocą widać ponoć spływającą lawę. Zdarzają się częste spektakularne erupcje. Ale jest bezpiecznie, bo oddalony jest o kilka kilometrów. Miasteczko objęte patronatem Unesco. Bardzo kolorowe, klimatyczne kolonialne. Zaliczyliśmy też pyszny lokalny obiad. Uliczki są wąskie i nie wolno stosować dużych reklam. Czasem wchodzi się w jakieś drzwi  i dalej idzie kilkadziesiąt metrów różnymi korytarzami i patiami, aby dojść do pięknych restauracji. Kursują tu bajecznie kolorowe autobusy, które przyjechały z amerykańskiego demobilu. Tu są pięknie malowane. Jest naprawdę pięknie. 320 lat temu te tereny nawiedziło wielkie trzęsienie ziemi, które zniszczyło wiele sakralnych budowli. Niektóre odrestaurowano, a niektóre stoją częściowo zburzone i udostępnione do zwiedzania. Jest też kościół Świętego Franciszka gdzie dokonało się wiele uzdrowień, o czym świadczą licznie pozostawione kule i obrazki z podziękowaniami. Bardzo cenią tu naszego papieża. Najwięcej wiernych na pielgrzymkach zawsze było w Polsce i w... Gwatemali właśnie. Kiedyś na przybycie Ojca Świętego zamknięto na jeden dzień lotnisko w Gwatemala City i tam go witało 800 000 wiernych. Kraj bardzo katolicki. W Antigua, miasteczku 40-tysięcznym są 33 kościoły. Na ulicach tubylcy rodzinnie grają na instrumentach. Na niebie szybują latawce, które tutaj są bardzo ważne i organizuje się nawet festiwale z ich udziałami, przede wszystkim w okresie Wszystkich Świętych.

Poniżej widok z samolotu na Mexico City. Gdzieś tam są nasze walizki.



W Meksyku często zatrudnia się niepełnosprawnych na wózkach. Wielu ich pracuje na lotniskach, gdzie kontrolują dokumenty lub służą informacją.


Pieski pilnują, aby ktoś nie przewoził narkotyków lub materiałów wybuchowych.


A to dach naszego hoteliku.







A tu Basia modli się do Świętego Antoniego, aby pomógł odnaleźć nasze walizki. Czy wysłuchał?




















Na Wielkanoc 10 000 mężczyzn niesie takie jak na zdjęciu poniżej podesty, na których ustawia się różne elementy potrzebne w procesji. Taki podest niesie czasem nawet stu mężczyzn. Nas zdjęciu następnym widać miejsca wyściełane miękką skórą, aby móc oprzeć postument na ramionach.





A to miejska pralnia. W poniedziałki kobiety licznie przybywają tu na przepierki. Gwatemala to biedny kraj i w domach nie ma pralek.



















Dzisiaj idziemy jeszcze na mszę do katedry i potem na kolację. Wydzwaniamy na lotnisko, ale na razie cisza. Czas iść na zakupy po bieliznę i szczoteczki do zębów. Basia już nawet sobie kupiła buty.
No to naraźki

4 komentarze:

Magdalena Nowacka pisze...

Bardzo urokliwy ten hotelik, wspaniałe miejsce na śniadanko :))) apropo "psa" to z kilometra widać, że to nie jakiś tam "pies" tylko mądry i piękny Labradorek :))) pozdrowionka!!!

Anonimowy pisze...

Wyglada wszystko bardzo malowniczo, cieszymy sie ze zdrowko wam dopisuje i sie dobrze bawicie. Bagaze to tylko materia i sie pewno tez pozniej znajda. Buziaczki Renata

Aga Konieczna pisze...

Hahaha wiedziałam, że Madzia upatrzy rodzinkę Lei na tamtym zdjęciu :)) A teraz przepraszam, idę ucałować moją pralkę....

Anonimowy pisze...

a tak w ogóle to zamiast kampera moglibyście sobie taki kolorowy autobus sprawić!