piątek, 16 listopada 2012

Dupa dzień!

Rano samochód nie przyjechał, aby zabrać nas na lotnisko. Ponoć miał wypadek. Wzięliśmy taksówkę i ... zdążyliśmy. Potem w Mexico City samolot spóźnił się dwie godziny. W końcu dolecieliśmy do Guatemali. Ale koniec dnia był najgorszy. Zaginął nasz cały bagaż. Mamy laptopa, aparat fotograficzny, ale bez ładowarki. W bagażu były pieniądze (1000 USD), wszystkie ciuchy, pamiątki, buty, ładowarka do Basi telefonu, kosmetyki, majtki, lekarstwa... Cierpimy, ale witaj przygodo. Może i jest przez to bardziej adrenalinowo (choć perspektywa prania co dzień tych samych majtek nie nastraja pozytywnie. Na szczęście ze mną jest żona. Yes, yes, yes!!!). Za to hotelik, maciupeńki, bo 6 pokoi zaledwie - jest po prostu bajeczny. Naraźki. Idziemy spać. Może jutrzejszy dzień będzie lepszy.

3 komentarze:

Sławoj pisze...

Ech,samo życie-raz na wozie,raz.....
ale jaka radocha później z każdego powodzenia.Dacie radę i będzie co wspominać.3majcie się razem.pozdro.TSA i Sławoj

Magdalena Nowacka pisze...

Najważniejsze, że jest Was dwoje i wzajemnie możecie się pocieszać! Poza tym, może bagaż się znajdzie ;) 3mam mooooocno kciuki, buziaki!!!

Ania Bosak pisze...

Dwa dni mnie nie było na blogu a tu takie smutne informacje. Problematyczna sprawa, ale też myślę, że najważniejsze, że Wy jesteście cali i zdrowi no i że macie laptopa i możecie dalej pisać :). Pozdrawiamy i mamy nadzieję, że walizki się jednak znajdą. Zastanawia mnie tylko to, że obydwie Wasze zaginęły, rozważacie taką opcję, że je ukradli?