piątek, 11 listopada 2011

Kuala Lumpur!


Jesteśmy w Malezji. Z Brisbaene odebrał nas kierowca podobny do Benny Hilla. Podróż biznes klasą jest jednak znacznie przyjemniejsza, szczególnie kiedy podróżuje się najlepszymi liniami na świecie.  Dobre jedzonko, a polewają, że trzeba ich stopować. Stewardesy nie dość, że są urocze, to do tego przemiłe. Sama radość podróżowania. Mają nawet taki fajny patent, że podłącza się swojego iPhona i na dużym ekranie ogląda swoje filmy. W ich entertaiment-ie jest około 1000 płyt i cała masa filmów. Ale ja katuję Dr. House. Już chyba czterdziesty odcinek. Basia nie chce się wciągać i woli książki z e-booka. Lecieliśmy przez Singapore. Zawsze nas urzekało to lotnisko (już trzeci raz). Mają przepiękne kwiaty, co prezentuje na zdjęciach Basia. Całą nasza dzisiejsza podróż trwała około 16 godzin. Męczące. Na miejscu w Kuala Lumpur byliśmy wieczorem. Czas nam się przesunął o kolejne dwie godziny i już do was mamy jedynie siedem. Zbyt wiele dzisiaj nie zobaczyliśmy, ale Petronas Tower zrobił na nas nie lada wrażenie. Widzieliśmy naprawdę wiele budowli, ale to jest numer jeden. Ma około 450 metrów, ale moim zdaniem swoją architekturą, a przede wszystkim nocnym oświetleniem jest piękniejszy od najwyższego budynku świata w Dubaju (który też miałem okazję oglądać J). Jest mega fajny. Na kolację poszliśmy do food courtu właśnie w Petronas Tower. Mieszkamy kilkaset metrów od tego cudu. A ceny? W końcu tanio. Dobre danie złożone z makaronu, kurczak, grzybów z jajkiem (pychota) 6 złotych i 50 groszy. Zjeść można od 3 złotych do 12. Napoje też tanie, ale alkohol już nie. Piwo 15 złociszy, a kieliszek wina jeszcze więcej. Jutro mamy ciekawą wycieczkę. Przewodnik będzie z nami chodził pieszo po mieście i pokazywał nam najfajniejsze rzeczy w mieście. Poza tym mamy się przemieszczać transportem miejskim. Coś innego. Neata mamy co prawda darmowego, ale przesłanie na bloga 15 zdjęć zajmuje 45 minut, gdy przy normalnej szybkości wrzuta 40 fotek to dwie minuty. Nie mówiąc o tym, że zmniejszyłem maksymalnie jakość. I dzieje się to w kraju, który rozwija się głównie dzięki elektronice. To taki nowy Tajwan. Na drugim miejscu w ekonomii kraju jest turystyka, a na trzecim produkcja oleju z palm. Lecąc samolotem podziwialiśmy wielkie lasy tych drzew pięknie i równiutko posadzonych. A na ostatniej fotce fajny patent azjatycki. Jak już zrobisz kupkę, to odkręcasz kran i na pupkę tryska woda. Potem tylko trzeba papierkiem ją osuszyć i wszystko gotowe. Po co bidet?  No to naraźki. U was 15.49, a u nas 22.49.

















2 komentarze:

Anonimowy pisze...

munatictrobi wrazenie!!!!!!k.lumpur, b.class i te krzaki kwiatow.buziaki.kh

Anonimowy pisze...

munatic-to miala byc weryfikacja slawa, zeby dolaczyc komentarz.nic znaczacego ale sie tam znalo przez pomylke kh