wtorek, 8 listopada 2011

Cairns

Tak wyglądają Aborygeni. 



W Cairns mieszkamy w pięknym hotelu Sebel. W ogóle wszystkie hotele (oprócz Novotelu w Rotorua) mamy super. Zawsze są w samym centrum miast. Śmiać nam się chce ze sklepów Louis Vuitton, bo często mamy je 100 metrów od naszego miejsca zamieszkania. W końcu Basia się skusi! Dzisiejsza wycieczka była magiczna. Popłynęliśmy wielkim katamaranem na magiczną wyspę. W jedną stronę około 50 kilometrów. A tam na środku oceanu mała wysepka. Może miała 400 metrów na 50, a na niej tylko plaża, jakaś trawka i setki tysięcy ptaków. Jakieś zaczarowane miejsce lęgowe. Gatunków tylko kilka. Królowały czarne ptaszki wysiadujące jajka. Przeszkadzało im w tym kilka mew, które co jakiś czas jajko porywały, rozbijały i zjadały. Ptaki były cudowne i w ogóle ludzi się nie bały. Człowiek może tam przebywać tylko od 10.00 do 15.00 i wyłącznie na małym skrawku plaży o szerokości może 70 metrów. Dalej chodzić nie wolno. Ptaszki ludzi się w ogóle nie boją. Oczywiście przy tej ilości nie da się uniknąć kupy ptasiej na głowie, ale to w ogóle nie przeszkadzało. Przecież my tam byliśmy tylko gośćmi w ich domu. 




Jak tylko podpłynęliśmy w pobliże wyspy, ktoś z załogi rzucił karmę rybom i podpłynęła ich masa. Ale sztuki po kilkadziesiąt kilogramów. Walczyły niesamowicie o pokarm. Później przetransportowano nas na ląd mniejszą łodzią, abyśmy mogli posnurkować. Było pięknie, ale przejrzystość wody nie najdoskonalsza.  Wypożyczyłem nawet aparat do zdjęć podwodnych, ale był bardzo kiepski i zdjęcia nie wyszły najlepiej.






Kolor wody oczywiście magiczny.








Ta fotka podoba nam się najbardziej. Te dwa ptaki cały czas siedziały razem. Choć się od siebie różnią, muszą być z jednej rodziny. Było więcej tych parek.






Załoga była super. Serwowali pyszny lunch, kawę, ciasto i szampana. Wszyscy bardzo usłużni i grzeczni. Na koniec nas pięknie pożegnali stając w rzędzie.











Jutro wycieczka do Kurandy. A co to takiego? O tym jutro. Niestety już za dwa i pół tygodnia wracamy. Trochę szkoda z jednej strony, ale z drugiej już mocno tęsknimy za krajem, rodziną, przyjaciółmi i naszymi zwierzątkami. Naraźki

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Bajka po prostu!!! widzę jednak, że gabinetów tam nie ma i miałabym dużo pracy przy aborygentkach :) Też już tęsknimy.Danusia

Anonimowy pisze...

Jaki ten świat nad i podwodny jest piekny.Oglądałam zdjecia z wysepki iczułam gorący piasek pod stopamii turkus wody przenikajacy w głąb ciała.cudowne macie przeżycia.Dziękujemy,że możemy twspółprzeżywać razem z Wami.pa Lidia

Ania Bosak pisze...

Świetne te 2 ptaki razem, biały wygląda jakby był cały w pianie :)