środa, 23 listopada 2011

Garra rufa!


Nasz przedostatni dzień był kolejnym dniem lenistwa. Ale i tak nie usiedzieliśmy na tyłku w hotelu. Rano plaża, potem Basia SPA, a ja masaż na plaży (80 minut za 40 złotych). Wieczorem pojechaliśmy do miasta na ostatnie zakupy. Trochę przypraw, owoców i takie tam pierdoły. Kupiliśmy też jedną rzeźbę z tych co poniżej. Bardzo mi się spodobały, bo nie ma dwóch takich samych. Rzeźbiarz bierze do ręki kawałek drewna z sękami i wymyśla co by z takim nierównym drewienkiem zrobić. Strasznej nie kupiliśmy, bo Basia nie chciała, ale nasza też jest fajna.


A potem udaliśmy się na SPA rybek garra rufa. Są to niewielkie rybki. Po umyciu nóg wkłada się je do akwarium w którym pływa kilkaset rybek. Momentalnie rzucają się na nogi i obskubują je. Łaskocze to niesamowicie. Rybki zjadają martwy naskórek. Taki naturalny peeling. Siedzieć tak można do godziny. Danusia! Kupuj akwarium i rybki jako rozszerzenie twoich usług.



Na koniec powrót w okolice hotelu Tuk-Tukiem i kolacja w tajskiej restauracji.


Dzisiaj o 18.00 przyjeżdża po nas samochód, aby dowieźć do lotniska. W Bangkoku mamy przesiadkę na lot do Frankfurtu, a potem jeszcze jedną do Berlina. Stamtąd Adaś odbiera nas i wiezie do domu. Całość ponad 20 godzin. Na szczęście najdłuższy lot jest nocą, więc mam nadzieję że się wyśpimy. Lecimy biznes tajskimi liniami. Oni mają wygodne fotele wyprostowujące się całkiem do spania. Do tego poduszka, koc do przykrycia i drinki na lepszy sen. Ciekawe są ceny za internet w obecnym hotelu. 200 bathów za godzinę, 500 za dzień i 900 za dwa tygodnie. Jestem jeszcze wam winien wyniki Mistrzostw Świata. Ociągałem się, bo myślałem, że się jeszcze coś zmieni, ale już jest wszystko przesądzone. Ogłaszam więc wszem, że zwycięzcą Mistrzostw Świata w roku 2011 jest.... Barbra Noaki. Wygrała 16 - 13. Ja natomiast muszę się pochwalić zaszczytnym drugim miejscem. Ostatecznie przecież nie mogłem wygrać na jej wakacjach. Ja byłem jedynie przewodnikiem. Pięknie dziękujemy za wszystkie komentarze, maile i sms-y. Były bardzo ważne dla nas, kiedy byliśmy tak daleko.

Trochę statystyki: 
Ponad 30 lotów
100 godzin w samolotach
Niemalże 100 godzin na lotniskach
Najdłuższy lot 11 godzin
Najkrótszy lot 7 minut
Kilkadziesiąt godzin w autobusach
Ponad dwadzieścia godzin na łodziach
Około 80 transferów do i z hoteli
0 dni bez ruszania się z terenu hotelu (oprócz choroby)
Nasz blog w czasie tej podróży miał ponad 5000 odsłon

I jeszcze plusy i minusy naszej podróży:
Stany Zjednoczone
- ceny, kawa w kubkach papierowych, jedzenie (za wyjątkiem steków w Peter Luger)
+ budynki, San Francisco, nocne życie w Vegas, Grand Canyon, Cirque de Soleil, corvette
Hawaje
- tłok na Waikiki, wcześnie zamykane knajpki (21.00 za wyjątkiem Waikiki)
+ kwiaty, dobre ryby,
Polinezja
- choroba, woda na Moorea i Thaiti,
+ hotele, woda na Bora Bora, snurkowanie na BB,
Nowa Zelandia
- ceny, brak pogody
+ czystość, piękne widoki, hamburgery w FergBurger
Australia
- wycieczki (wszystko za wyjątkiem Uluru przereklamowane), ceny
+ zwierzęta, wschód słońca na wielbłądach, kolacja na pustyni
Malezja
- brud, bieda
+ ceny, jedzenie, Petronas Tower
Borneo
- brud okropny i bieda, opłaty za bagaż lotniczy
+ egzotyka, zwierzęta, dżungla
Tajlandia
- kontrasty (brud i nowoczesność)
+ ceny, egzotyka, ULICZNE JEDZENIE

Numer jeden - jedzenie w Tajlandii na ulicy

Nie wiemy jeszcze kiedy i gdzie pojedziemy w następną podróż, ale myśli już różne po głowie krążą. Na pewno naszym priorytetem będzie teraz rozbudowa naszego sklepu i temu musimy poświęcić całą zdobytą w tej podróży energię. Jak zakończymy tę inwestycję, to na pewno się gdzieś wybierzemy. A tak ma wyglądać nasz Centrum Handlowe Muszkieterów po rozbudowie.





No to naraźki. Jak dojedziemy to się jeszcze odezwiemy.
Pa
Piotr i Basia



3 komentarze:

Aga Konieczna pisze...

Czekamy na Was przytupując już nóżkami niecierpliwie! :)

Anonimowy pisze...

ha wielkie dzieki za to ze mozna bylo z wami zobaczyc kawalek swiata nie bylo mnie z wami ale korespondencja z zagranicy byla prawie codziennie wiec... tym mozna bylo sie polechtac
zdjecia,opisy,fakty wszystko na miejscu. co bym tylko zmienil w kolejnej waszej podrozy to .......... wzial bym kasie i z wami sie wybral
jescze raz bylo naprawde fajnie z wami podrozowac
byliscie dla mnie jak..
Phileas Fogg i Passepartout jak
Elzbieta Dzikowska i Tonny halik :)
tak 3mac a teraz wracajcie szczesliwie :)
love D

Anonimowy pisze...

Szkoda że to już koniec Waszych przygód "RTW", ale wszyscy już tęsknimy za Wami. Przenieśliście nas w niesamowitą podróż, w nieznane dla niektórych zakątki świata! Dziękujemy Wam bardzo za relacje i zdjęcia! Mamy nadzieję że następne wojaże będą pełne niekończących się niespodzianek!
A co do Interka- to WOW!!! Piękny projekt!
Pozdrawiamy
S.P.M