niedziela, 13 listopada 2011

Borneo!

Dolecieliśmy do Kota Kinabalu, czyli na Borneo. Rano pobudka po czwartej i na lotnisko. Dalej samochód i godzina przez ocean na małą wysepkę, gdzie... wylęgają się żółwie. Wyspa jest malutka i mieści się na niej siedziba organizacji chroniącej żółwiki, oraz turystyczny hotel. Jak będzie net, to będzie relacja, jak nie, to połączymy się z wami jak będziemy w zasięgu.
Wczorajszy dzień był nudny. Rano wstaliśmy w celu wyszukania kościoła (niedziela), ale się nie udało go namierzyć i trafiliśmy do Aquarium. Potem na lotnisko do hotelu i lulu. Teraz jest przed piątą i piszę.
Poniżej jedna z restauracyjek. Że oni się nie potrują tym żarciem. U nas nadmorskie smażalnie mają kilka kategorii wyższy standard.


To taka ciekawostka. Szeroki chodnik zagrodzony drzewem. Szkoda, że go nie zostawili na środku jezdni.


Cały czas jesteśmy pod wrażeniem Petronas Tower. Można siedzieć i podziwiać godzinami. Zdecydowanie dla nas budowla numer 1 na świecie. 



Przejście przez ulicę, nawet na pasach, gdy nie ma sygnalizacji świetlnej - graniczy z cudem. Przedwczoraj Basia wracała z zakupów i nie mogła przejść na drugą stronę do hotelu. Przyglądali się temu robotnicy na pobliskiej budowie. W końcu jeden z nich dorwał jakąś czerwoną chorągiewkę, zatrzymał ruch dla Basi i mogła szczęśliwie przejść do hotelu. Tutaj nie ma szans, aby samochód samowolnie przepuścił pieszego/ Można stać godzinami. Ale jest na to sposób, którego my nad naszymi głowami nie widzieliśmy, pomimo, że opowiadał nam o tym kierowca wiozący nas do hotelu po przylocie do Kuala Lumpur. Jest masa nadziemnych chodników nad ulicami. Można przez miasto wędrować nad ruchem ulicznym. Oczywiście klimatyzowane. Naprawdę jest tego dużo. Zabudowa miasta jest tak chaotyczna (i masa rozpoczętych budowli), że umknęło to naszej uwadze. Pomału się przystosowujemy do azjatyckiego życia w mieście.

2 komentarze:

Magdalena Nowacka pisze...

Rewelacyjny pomysł z tymi nadziemnymi chodnikami. Jak tam ładnie i czysto!!! Pozdrowienia od wszystkich dziadków i babć, wypytują o Was :)

Aga Konieczna pisze...

No pięknie... ruch zatrzymują dla Pani Basi.. Ja bym jej tak nie puszczała samej w miasto ;)