środa, 18 listopada 2009

Costa Rica

Dzisiejszy wyjazd, to głownie zapoznanie się z produkcją kawy. Przeszliśmy szczegółowy kurs i możemy już z powodzeniem zająć się uprawą tych ziaren i ich przetwarzaniem. Basię jak zwykle urzekają kwiaty. Czasem jakąś fotkę z zielskiem wkleję, ale nie mogę przesyłać wszystkich bo mam ich chyba tysiące. Tu są nasze popularne hortensje, tylko że ciut większe.


A tu rajskie ptaki.

A to jest kawa. Zbiera się tylko czerwone kuleczki. Za zebranie kosza 12 kilowego płacą 1,5 dolara. Tę pracę wykonują tylko najemni Nikaraguańczycy.


Tym razem bukiecik.


A to jest plantacja kawy. Czasem przypominają one tarasowe plantacje ryżu.


Tu jest proces suszenia oczyszczonych i sfermentowanych ziaren. rano się je wysypuje do suszenia, a koło południa zbiera, bo po południu padają deszcze.


A tu facet sprząta po pakowaniu. Zmiata resztki kawy i potem je pakuje do Biedronki.


Przypominam wam swoją gębę, bo rzadko występuje na zdjęciach.


Pojechaliśmy też obejrzeć ogromny krater na wysokości 2600 metrów, mający kilkaset metrów niżej jezioro, ale przez godzinę musieliśmy czekać, bo choć nad nami piekło słonko, to w kraterze były chmury. Przez tą godzinę strasznie się spiekliśmy nie zdając sobie z tego w ogóle sprawy. Równik i wysokość zrobiły swoje.


Ptaszki są tu przecudowne.




Ale koliberki najpiękniejsze. Nie mogliśmy się na nie napatrzeć. Ludzie wystawiają im poidełka z czymś słodkim i one przylatują bardzo licznie.





A to roślinne muchołapki. Przydałyby się czasem w Polsce.


Żabka nadrzewna aktywna tylko nocą.


To coś na dole jasno zielone - to Basia. Piękne wodospady, ale droga do nich karkołomna. Naprawdę dużo schodów.


A to małe białe z lewej to ja.






Jest 5.45 i zaraz śniadanko, a o 6.30 wyjeżdżamy w dalszą podróż. Jak będzie gdzieś net to się do jutra odezwę. Słońce tu wstaje około 5.00 i zachodzi po 17.00. I tak cały rok. Wczoraj zjedliśmy cudowną kolację w naszym hotelu. W ogóle hotel jest super. Stary mały w stylu kolonialnym. Zapomniałem zrobić zdjęcia. Może jeszcze zdążę.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Ciesze sie,ze Pani Basia wrocial juz do formy :)
zdjecia robia wazenie!!
uściski!! magda :)