piątek, 21 listopada 2014

Antsirabe

Jesteśmy już w Morondavi. Wczoraj byliśmy w Miandrvizo. A poniższe fotki zaczynają się od Antsirabe. Dzisiaj dużo zdjęć, mniej opisów. Intermet jest bardzo wolniutki, więc zmniejszam rozdzielczość zdjęć. Ale i tak nie ma pewności, że uda się wysłać bloga. Próbuję. Nie wiem dlaczego, ale mieszają się zdjęcia.









Ten chłopak w jednym miejscu proponował nam wanilię, ale mu podziękowaliśmy. Wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy dalej kilka przecznic. Gdy się zatrzymaliśmy już był przy nas. Biegł za samochodem, czego my nie widzieliśmy. Romek kupił dużo wanilii.


 A to już zdjęcia z drogi. Zatrzymaliśmy się w małym, ale jakże malowniczym miasteczku. Wzbudzaliśmy niemałą sensację. Niektórzy po raz pierwszy ocierali się o białych. Ale wszyscy byli dla nas bardzo przyjaźni.




To jest kino, czyli w szopie telewizor i film z CD






Ryż najlepiej suszyć na... asfalcie.


Drogi często są w opłakanym stanie. Czasem kilkaset kilometrów pokonujemy ze średnią prędkością 40 km/h.





Odwiedziliśmy lokalną szkołę. Od dzieci długo nie mogliśmy się odczepić.


















 Na ulicy nieustannie słyszymy sali łaza (salut wazaha - czyli cześć biały)






























Poniżej dział owocowo warzywny w największym supermarkecie w mieście 500 000 mieszkańców




2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Rewelacja!!!! kolory, słońce, uśmiechnięci ludzie,przyroda, aż przyjemnie przenieść się na chwilę do Was :) Dziewczyny, macie super kapelusze :)a "duży biały człowiek"w żółtej koszulce, wśród szkolnych dzieci :) piękny widok.Pozdrowienia dla wszystkich, korzystajcie, bo u nas jesienne pluchy i zimno :(

Danusia

Unknown pisze...

W Zielonej Górze jest tak zimno, że miło się rozgrzać oglądając wasze zdjęcia :), a na święta to smak przewodni ciast, to chyba będzie waniliowy:p