sobota, 13 stycznia 2018

Seszele La Digue

Długa podróż za nami. Co znaczy długa?
- 3 godziny samochodem
- 3 godziny czekania na lotnisku
- 3 godziny lotu
- 2 godziny czekania na lotnisku
- 8,5 godziny lotu
- 1 godzina czekania na lotnisku
- 20 minut lotu
- 0,5 godziny jazdy samochodem do portu
- 1 godzina czekania na prom
- 20 minut promem
 - 10 minut czekania na melexa
- 3 minuty jazdy melexem
- 15 minut formalności
I już po 25 godzinach i 8 minutach byliśmy w naszej willi w ogrodzie :-).
Tradycyjnie fotki nie zawsze układają się według kolejności w jakiej zostały pstryknięte. Już z tym nie walczę. Pomęczymy się z tym i tyle.

Takich mieszkańców tu nie brakuje. Ten miał jakieś 10 cm średnicy.



A tu piękny kardynał


Hotel wypasiony. Pokój piękny. 





Pisałem, że będzie nie po kolei.




No zaraz zaraz ptaszku. Gdzieś miałam ciasteczka z popcornu.



Dla was też wystarczy.


Mamy też fajny taras pod daszkiem. Dobrze, że jest ten daszek bo pada. A zaraz obok tarasu są kraby. Wielkości takiej, że śmiało można by się nimi najeść. Wielkie.


Od miesiąca oglądałem prognozy pogody dla Seszeli. I nie były najlepsze. Temperatura owszem wysoka, bo waha się od 26 do 30 stopni. Niestety deszcze każdego dnia. Aż tu nagle już od pojutrza ma być  samo słonko. Damy radę te dwa dni. Zresztą jak pada to tylko chwilę. Brak słonka ma jednak duży wpływa na jakość fotek. Także na te najładniejsze musimy poczekać parę dni.






Jest tu niezwykle zielono. Aktualnie jesteśmy na wyspie La Digue. Jakieś 2 km na może 4. Tereny pagórkowate. Początkowo miało nie być bloga, ale jest tyle ciekawych miejsc, żę chyba da się pstryknąć fajne zdjęcia.
Pisząc to piłem kawę. Przy kolejnym łyku znalazło się w moich ustach coś oprócz płynu. Wyplułem natychmiast zachlapując sobie nowuśką bluzkę kawą. Między zębami miałem ćmę. Motyla noga!


















Oooo! Jeszcze się zapodziała jaka fotka z lotniska. Jak widać, da się siedzieć nie tylko na krześle, ale także i pod krzesłem.


W paszportach mamy wbite dupki. W rzeczywistości jest to owoc endemicznej palmy. Jak wygląda ten owoc, zobaczycie jak go najpierw sami zobaczymy. I ciekawy jest zarówno owoc żeński jak i męski.



Poczekalnia promowa.



I wielkie, ciężkie boarding passy na prom.


Dziś niedziela. Zaraz robię Basi pobudkę, zaliczamy śniadanko i idziemy do kościółka. No to naraźki!


1 komentarz:

Magdalena Nowacka pisze...

Kroniki?? Krabiszczony ;)
Widoczki bardzo ładne. Pokój Super, ale jak dla mnie balkon najlepszy :)