piątek, 26 stycznia 2018

Pomiędzy deszczami


Pomiędzy deszczami staramy się wykorzystać każdą suchą chwilę. I czasem się udaje. Byliśmy w stolicy Victorii, ale nie za bardzo jest co w niej zwiedzać. Jedyną atrakcją zdawał się być ogród botaniczny. Wczoraj uciekliśmy spod niego taksówką, ale dzisiaj już się udało wstrzelić w suche chwile i po nim połazić. Nie zrobił wielkiego wrażenia, ale parę kwiatków ustrzeliliśmy. Poruszamy się komunikacją miejską. Za wejście do pojazdu płaci się 7 rupii, czyli jakieś 1,7 złotego. Co ciekawe płaci się gotówką lub zbliżeniowo kartą. Kierowca tylko pyta ile osób i ma 5 przycisków w zależności od liczebności osobników. Drukuje też paragon fiskalny. Idzie mu to niezwykle sprawnie. W autobusie mamy… 5 rzędów siedzeń. Ciasno w szczególności jeśli jeżdżą panie po trzydziestce. Znaleźliśmy super knajpkę na kolację prowadzoną przez Włochów. Mega fajne jedzenie i po raz wtóry okazuje się, że najlepsze restauracje nie są najdroższe. A tuńczyki??? Marzenie. Jutro wracamy. Wyjeżdżamy na lotnisko późnym popołudniem, więc mamy ochotę na końcowe plażowanie. Tylko czy słonko pozwoli? Naraźki

Fotki pomieszane. Ryby można też kupować na pęczki.


Zawsze coś dla ptaka skapnie z pańskiego stołu (handlowego).







Bardzo dobry barometr. Obok tablicy wisi kokos i należy go obserwować. Jeśli ktoś nie zna angielskiego to:
kokos się rusza - jest wietrznie
kokos wisi nieruchomo - jest wietrzna cisza
kokos mokry - pada deszcz
kokos suchy - jest słonecznie
kokos jest biały - spadł śnieg
kokosa nie widać - jest mgła
kokos odleciał - jest cyklon






Stan pojazdów określiłbym tak, że jak już zostaną wyeksploatowane w Indiach (produkcji Tata), to pewnie trafiają na Seszele i otrzymują nowe życie (bez remontowania).


Widać trudno się dogadać na wspólną klimę.






Ten był największy jakiego spotkaliśmy.

























1 komentarz:

Mimi pisze...
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.