Pomiędzy
deszczami staramy się wykorzystać każdą suchą chwilę. I czasem się udaje.
Byliśmy w stolicy Victorii, ale nie za bardzo jest co w niej zwiedzać. Jedyną atrakcją
zdawał się być ogród botaniczny. Wczoraj uciekliśmy spod niego taksówką, ale
dzisiaj już się udało wstrzelić w suche chwile i po nim połazić. Nie zrobił
wielkiego wrażenia, ale parę kwiatków ustrzeliliśmy. Poruszamy się komunikacją
miejską. Za wejście do pojazdu płaci się 7 rupii, czyli jakieś 1,7 złotego. Co
ciekawe płaci się gotówką lub zbliżeniowo kartą. Kierowca tylko pyta ile osób i
ma 5 przycisków w zależności od liczebności osobników. Drukuje też paragon fiskalny.
Idzie mu to niezwykle sprawnie. W autobusie mamy… 5 rzędów siedzeń. Ciasno w
szczególności jeśli jeżdżą panie po trzydziestce. Znaleźliśmy super knajpkę na
kolację prowadzoną przez Włochów. Mega fajne jedzenie i po raz wtóry okazuje
się, że najlepsze restauracje nie są najdroższe. A tuńczyki??? Marzenie. Jutro
wracamy. Wyjeżdżamy na lotnisko późnym popołudniem, więc mamy ochotę na końcowe
plażowanie. Tylko czy słonko pozwoli? Naraźki
Fotki pomieszane. Ryby można też kupować na pęczki.
Zawsze coś dla ptaka skapnie z pańskiego stołu (handlowego).
Bardzo dobry barometr. Obok tablicy wisi kokos i należy go obserwować. Jeśli ktoś nie zna angielskiego to:
kokos się rusza - jest wietrznie
kokos wisi nieruchomo - jest wietrzna cisza
kokos mokry - pada deszcz
kokos suchy - jest słonecznie
kokos jest biały - spadł śnieg
kokosa nie widać - jest mgła
kokos odleciał - jest cyklon
Stan pojazdów określiłbym tak, że jak już zostaną wyeksploatowane w Indiach (produkcji Tata), to pewnie trafiają na Seszele i otrzymują nowe życie (bez remontowania).
Widać trudno się dogadać na wspólną klimę.
Ten był największy jakiego spotkaliśmy.
1 komentarz:
Prześlij komentarz