czwartek, 7 marca 2013

Inle raz jeszcze

Dzisuejszy dzień to przyglądanie się życiu wokół jeziora i pracy tubylców.

Na środku zeziora stoi sobie taka oto budowla. Na wodzie.
Mistrz załadunku.
Odwiedziliśmy też największy w okolicach jeziora market.
Pokazano nam jak się robi przędzę z kwiatów lotosu.
Byliśmy u kowala.
W wytwórni cygar.
Podziwialiśmy świątynie. Poniżej posążki buddy, ale zostały tak oklejone przez ludzi płatkami złota, że się całkiem zdeformowały.
W padźierniku odbywa się tutaj ponad dwutygodniowa procesja łodziami napędzanymi nogami. Łodzie płyną po całym jeziorze. Poniżej fotka fotki z tego święta.
Był też jubiler.
Długie szyje.
Płynęliśmy także kanałami, które jednak miały różne poziomy wody, ale łodzie płaskodenne z podnoszonymi śrubami doskonale dawały sobie radę.
W samo południe kilkukilometrowy treking do zespołu świątyń.
Przed buddą ustawionych jest zawsze dużo skarbonek. Wszystkie są opisane. Na drogi, na elektryczność, na kwiaty, na...
Niestety ograniczenia lotniczego bagażu nie pozwalają na zakup instrumentu...
... lub efektownej ciężkiej czapki.
Fajne dzioby mają.
A to pływające ogrody. Na pływających roślinach układa się ziemię i przytwierdza taką groblę kijem do dna. Jak woda przybiera, to ogród się unosi.
Świątynia skaczących kotów, ale...
... koty leniwie leżały.
A to pływające pomidory.
 

Rano zajedziemy tylko jeszcze na targ zwierząt i potem lecimy na plażę Ngapali. Nie znaczy to oczywiście że zamierzamy tylko leżeć. W planie jest jakiś rejs na bezludną wyspę, nurkowanie, wyprawa na wielką rybę i pewnie dużo więcej atrakcji. Ale też sobie ciut poleżymy. Będziemy w mikroskopijnym ośrodku oddalonym od jakiejkolwiek wioski o 5 kilometrów. Powinno być nieźle.

Naraźki

Piotr i Basia

 

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

nareszcie świątynia dla mnie "skaczących kotów" jadę tam :)
Teraz zamiana, Wy do szczurów ja do kotów, pozdrawiam Danusia.

Magdalena Nowacka pisze...

Przerażają mnie trochę te Panie z żyrfimi szyjami..