sobota, 11 września 2010

Grecja 4









Jestem jeszcze winien kilku opisów do poprzednich fotek. Tradycyjnie na każdym wyjeździe odwiedzamy cmentarz. Greckie od naszych różnią się tym, że posiadają mini kapliczki na grobach, a w środku są zdjęcia zmarłych w stojących ramkach. Poza tym nagrobki są jasne, rzadko wykonane z drogich materiałów i zaniedbane. Mało zieleni. Widać nie dbają o miejsce pochówka tak jak Polacy. Poza tym na jednej z fotek jest mini kapliczka, czy ołtarzyk. Tego jest tu zatrzęsienie. Na drodze co kawałek, spotyka się je. Czasem są to mini kościoły. I co dziwne nie ma zasady co do umiejscawiania ich. Czasem są przed domem, czasem na rozdrożu, a czasem po prostu na drodze. Początkowo myśleliśmy, że to może miejsca śmierci, ale chyba nie. Jeszcze czegoś jest tu duża ilość. Stacji paliw. No po prostu zatrzęsienie. Czasem w małej wiosce na przestrzeni kilometra może być 6 - 7. Trudno przejechać 3 kilometry nie napotykając na miejsce tankowania. Ogólnie raczej są biednymi stacjami. Zresztą wszystko tu jest biedne, a brud na ulicach nie do opisania. W Afryce, biednych krajach ameryki środkowej, czy też gdziekolwiek byliśmy, zawsze było czyściej. Drogi średniej jakości, z reguły bez namalowanych pasów (a czasem są to trzy w jednym kierunku). Ludzie średnio mili. Niektórzy są bardziej otwarci, a niektórzy gburowaci. To co mnie zawsze irytuje w południowych krajach, to to, że nie można wrzucać papieru toaletowego do muszli.  Ciężko się przestawić.
    Udało mi się kupić kartę do komputera, zatem mam na stałe neta. Co prawda szybkość ma taką jak my w Polsce przed dziesięciu laty, ale jest. Wczoraj byłem na rybkach. Celowo zdrobniłem, bo łowiłem drobnicę. Ale trochę sobie nałapałem. Na kolacji byliśmy w knajpce z muzyką na żywo. Wypiliśmy 3 dzbanki wina i dzisiaj to odczuwam. Basia zjadła rybę z grila, a ja zamówiłem baraninę w czerwonym sosie z ryżem. Moje danie wylądowało na ziemi, przelatując obok nóg Basi (wina kelnera). Po chwili przyniesiono mi drugie. To spadające to był jakiś znak, aby z tego żarcia zrezygnować. Było podłe i nie zjadłem go. Na jednym ze zdjęć jestem z aniołem (może to ten stróż od żarcia?), nowym nabytkiem do kolekcji. Dzisiaj wspomniana wycieczka rowerowa i F1.

Brak komentarzy: