piątek, 14 listopada 2008

Singapur - dzień drugi.



Śniadanko zjedliśmy na Orchard Road, głównej ulicy handlowej. Oczywiście chińskie żarcie - tym razem zupy chińskie z mięskiem i pierożkami.


Dziewczyny poszły trochę połazić po sklepach próbując złowić coś pięknego, ale im się nie udało. Z Wojtkiem szybko skorzystaliśmy z okazji i poszliśmy na żarełko i piwo. Kaczka z makaronem.


Zakupy nie były udane. Nie dostaliśmy tego czego poszukiwaliśmy. Następnie metrem udaliśmy się do Little India (dzielnicy Hindusów). Metro różni się od naszego tym, że nie widać torów. Na wysokości drzwi metra rozsuwają się drzwi. W ten sposób samobójcy muszą szukać innych metod zakończenia żywota. W metrze nie wolno żuć gumy. Guma przyklejona do rantu drzwi uniemożliwia ich domknięcie. Za to jest wysoka kara. Kara jest też za rzucenie papierka, niedopałka, czy też w ogóle za palenie na dworze (na ulicy) w miejscu niedozwolonym. Za to Singapur jest najczyściejszym miastem na świecie.



Littke India to mieszanina zapachów, ozdób kwiatowych, złota, owoców - warzyw i suszonych ryb. Jak na Singapur, to slamsy.




Zdjęcia poobijanych bananów tradycyjnie dla Krzysia Gapysa.


Stamtąd udaliśmy się taksówką do kolejki linowej, która przeniosła nas na wyspę Sentosa. Jest to miejsce rozrywki.


Sama podróż kolejką, to niezłe wrażenie. Trasa prowadzi nad rzeką i w środku przechodzi przez wieżowiec. Na miejscu odwiedziliśmy kino trójwymiarowe, muzeum robaków i motyli (w części żywych), Sky Tower, czyli ruchoma wieża widokowa, spektakl fontann (po zmroku), występy delfinów, a także największe na świecie oceanarium.








Na koniec oczywiście pożeranie chińszczyzny. Wielka garkuchnia, czyli około 30 stoisk z wyżerką i kilkaset miejsc do siedzenia. Jedzonko dla miłośników miejscowej kuchni pozytywne, aczkolwiek mocno różniące się od nasze chińszczyzny. No ale przecież to nie Chiny, ale mieszanka narodów z Indii, Chin i Malezji.



Jutro rano lecimy dalej i już pojutrze będziemy w naszym głównym miejscu docelowym, czyli w Raji Ampat, gdzie w dziczy około 10 dni będziemy podglądać cuda morskiej fauny i flory. A będzie co oglądać.



To auto przypłynie do Polski za miesiąc. Nie zazdraszczajcie.


A to centrum handlowe z totalnym bałaganem schodów ruchomych.


No to do następnej informacji.

Brak komentarzy: