wtorek, 18 listopada 2008

Kolejny dzień

Mam dzisiaj kłopot z poukładaniem zdjęć. Kiepskie łącze. Dzisiaj trochę więcej o nurkowaniu. W tym ośrodku jesteśmy z Chudzikami, Gałuszkami (też Muszkieterowie) i z jeszcze jedną parą gdzieś ze Śląska (chyba notariusze). Towarzystwo bardzo fajne, wesołe. Dziewczyny nie nurkują, więc wypływamy my chłopy we czwórkę plus 5 osób obsługi. Kierujący łodzią, pomocnik (dla nas - do podawania wody, ręczników, przekąsek, wyciągający butle z wody itp., przewodnik pod wodą i dwóch podwodnych opiekunów. Nurkowanie trwa od 30 minut do ponad jednej godziny w zależności od zużycia powietrza. Wczoraj popłynęliśmy na manty, ale niestety ich nie było. Pływaliśmy daleko i tylko zaliczyliśmy dwa tradycyjne nurkowania. To drugie zejście pod wodę tak mnie zmęczyło, że postanowiłem zrezygnować z trzeciego, popołudniowego. Zbyszek (nie muszkieter) też odpuścił. I udało nam się trochę. Trochę, bo były rekiny i barakudy - zatem szkoda, ale trochę też dobrze, bo był taki prąd, że chłopaki zerwali dwa haki rafowe. Jest to hak z linką kilka metrów, służący do podpięcia się gdzieś na rafie w razie silnych prądów. z drugiej strony przypięty jest do jacketu (takiej kamizelki nurkowej). Prąd był taki, że nie mogli się chwilami utrzymać. Zużyli szybko powietrze i przed czasem ukończyli zmęczeni. Rano szukając mant mieliśmy nurkować przy zboczu na 15 metrach. Warunek był taki, aby się trzymać rafy, bo kawałek od niej jest tak silny prąd, że może porwać 70 metrów w dół. Tam nie nurkowaliśmy i dobrze. Ja nie jestem fanem ekstremalnych nurkowań. Pod wodą tu jest takie bogactwo, że to aż nasrane. Zresztą sami zobaczycie na zdjęciach. Zapomniałbym o Piotrku. Od dwóch dni nurkuje z nami też Piotr - organizator tej wycieczki. Ale mieszka na tym drugim ośrodku. Dzisiaj płyniemy bardzo daleko na wycieczkę. Ma być pięknie. Nie będę może opisywał co zobaczymy, bo lepiej jak zobaczycie to na zdjęciach.









Tutaj ładnie widać tego rekina. Nie pamiętam jego nazwy, ale jakoś tak - Waybadi.




Pomiędzy nurkowaniami trafiliśmy na wysepkę z wioską Papuasów. Kilkadziesiąt zaledwie chat, ale jak czyściutko. Mają swoją wodę, prąd, toaletę, kościół, szkołę i przedszkole. Sami obejrzyjcie.











A to już jest Sweety. Chuligan jak cholera. Właśnie przed chwilą chciał mi odgryźć kawałek laptopa. Najbardziej lubi gryźć nogi. Wspaniale porusza się na lądzie skacząc, ale to już na filmie.






Najbardziej Sweety polubiła Wojtka i Anię (Gałuszko). Miłości Wojtka z ptakiem nie było końca.





Do jutra.
Piotr
Jutro dowiecie się co za podejrzany typ kręci się obok domku Chudzików. Spotkałem go już kilka razy, ale na mój widok się chowa. Straszny jest.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

ale ja przynajmniej pierwsza pokazalam sie na waszym blogu oficjalnie:) oczywiscie, ze sledzimy bloga codziennie. tu nie ma co komentowac, narazie jestesmy pod WRAZENIEM!!....... a te rafy....uuu
buzki i do jutra

Anonimowy pisze...

Typ koło domu moich rodziców?
Zaraz przyjade po nich i zabiorę!