Witamy z lodowatej Hiszpanii. Nocą około 10 stopni, w dzień
15. W Polsce duuuużo cieplej. Ale już od środy lub czwartku ma się znacznie
poprawić. Jesteśmy w Santiago de Compostela. Kolejne magiczne miejsce. Cel
wielu pielgrzymów. To tu złożone jest ciało jednego z apostołów, Świętego Jakuba. Bo Santiago po Polsku to Święty Jakub. Pielgrzymów
jest wielu. I to takich prawdziwych. Ludzie idą tu ze wszystkich zakątków
Europy. Idą, jadą rowerami lub płyną kajakami. Standard to od około 100 km do
800. Ale są tacy, którzy pokonują znacznie dłuższe trasy. W Hiszpanii jest
wiele szlaków oznaczonych żółtą muszlą lub żółtą strzałką. Spotykaliśmy
pielgrzymów samotnie idących nawet 500 km od celu. Raz nawet była to Pani w
wieku grubo po sześćdziesiątce. Kiedy dojdą, siadają na schodach przy bocznym
wejściu i płaczą, albo kładą się na placu przed głównymi wrotami i się radują.
Niesamowite wrażenie. A dlaczego idą? Albo pokuta, albo pielgrzymka
dziękczynna, albo jakaś prośba… Przed wielu laty też stosowano pielgrzymowanie
jako karę. To tu przed ważnymi meczami przylatuje drużyna Hiszpanii aby modlić
się o sukces. Tu też po zwycięstwach dziękują. Jest też tu bardzo ciekawa
kadzielnica. Zawieszona na długiej linie po odpaleniu wprowadzana jest przez
kilka osób w ruch i z prędkością 68 km/h sunie ponad wiernymi. Niestety ta
czynność jest wykonywana tylko podczas mszy wieczornej piątkowej i w okresie
ważnych świąt. A my przybyliśmy w sobotę. Dziś (niedziela) idziemy na
najważniejszą mszę o 12.00. Nie wiem dlaczego, ale w mieście jest wiele
traktorów. Na dożynki mi to nie wygląda, więc pewnie strajk. Sprawdzę to. Jutro
pojedziemy do Portugalii do malowniczego miasta Porto. Nie trzeba znać tego
zakątka, aby odgadnąć co będziemy tam pili J.
Pozdrówki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz