sobota, 12 września 2015

Santiago de Compostela


Witamy z lodowatej Hiszpanii. Nocą około 10 stopni, w dzień 15. W Polsce duuuużo cieplej. Ale już od środy lub czwartku ma się znacznie poprawić. Jesteśmy w Santiago de Compostela. Kolejne magiczne miejsce. Cel wielu pielgrzymów. To tu złożone jest ciało jednego z apostołów, Świętego Jakuba. Bo Santiago po Polsku to Święty Jakub. Pielgrzymów jest wielu. I to takich prawdziwych. Ludzie idą tu ze wszystkich zakątków Europy. Idą, jadą rowerami lub płyną kajakami. Standard to od około 100 km do 800. Ale są tacy, którzy pokonują znacznie dłuższe trasy. W Hiszpanii jest wiele szlaków oznaczonych żółtą muszlą lub żółtą strzałką. Spotykaliśmy pielgrzymów samotnie idących nawet 500 km od celu. Raz nawet była to Pani w wieku grubo po sześćdziesiątce. Kiedy dojdą, siadają na schodach przy bocznym wejściu i płaczą, albo kładą się na placu przed głównymi wrotami i się radują. Niesamowite wrażenie. A dlaczego idą? Albo pokuta, albo pielgrzymka dziękczynna, albo jakaś prośba… Przed wielu laty też stosowano pielgrzymowanie jako karę. To tu przed ważnymi meczami przylatuje drużyna Hiszpanii aby modlić się o sukces. Tu też po zwycięstwach dziękują. Jest też tu bardzo ciekawa kadzielnica. Zawieszona na długiej linie po odpaleniu wprowadzana jest przez kilka osób w ruch i z prędkością 68 km/h sunie ponad wiernymi. Niestety ta czynność jest wykonywana tylko podczas mszy wieczornej piątkowej i w okresie ważnych świąt. A my przybyliśmy w sobotę. Dziś (niedziela) idziemy na najważniejszą mszę o 12.00. Nie wiem dlaczego, ale w mieście jest wiele traktorów. Na dożynki mi to nie wygląda, więc pewnie strajk. Sprawdzę to. Jutro pojedziemy do Portugalii do malowniczego miasta Porto. Nie trzeba znać tego zakątka, aby odgadnąć co będziemy tam pili J. Pozdrówki.










Brak komentarzy: