piątek, 18 września 2015

Droga N222

Dziś duuużo zdjęć. Pojechaliśmy zobaczyć drogę n222, która uważana jest za najbardziej malowniczą drogę na świecie. Czy jest tak w istocie? Pamiętam wiele pięknych dróg ze świata i trudno byłoby mi wybrać tę jedną najpiękniejszą. Niemniej jednak ta też z pewnością do cudownych należy. Oczywiście zdjęcia nie oddają tego co widzieliśmy. Droga wiedzie z Peso de Regua do Pinhao i liczy sobie około 30 kilometrów. Wiedzie wzdłuż rzeki Duoro. Z obu stron roztaczają się potężne wzgórza z winoroślami z którego produkuje się przepyszne porto. Nie ma na niej zakrętów i jest dość szeroka. Niemniej jednak ze względu na możliwość łatwiejszych przystanków wybraliśmy się na nią skuterem. Dziś chcemy pojechać na jakąś winnicę i podejrzeć bliżej proces produkcji tutejszego wina. Wczoraj już trochę też widzieliśmy, ale dziś chcemy to zrobić w ramach zorganizowanej wycieczki.



























Prawda, że cudne tereny? A poniżej zmora portugalska, czyli domy obłożone kafelkami. Nie ładne :-).






A to kolacja sprzed kilku dni przyrządzona przez... moją żonę. Ośmiornica.


A to nasz przedwczorajszy obiad w Porto. Jest taka uliczka, na której restauratorzy wystawiają wielkie grille wprost na ulicę, a przy wejściu na lodzie leżą owoce morza i należy tylko wskazać, które żyjątko ma trafić na nasz stół.My wybraliśmy wielkie krewety (przepyszne - znacznie lepsze jak mrożone) i wielkiego turbota.



Sklepy Intermarche we Francji są różne. Niektóre mało urodziwe, ale niektóre to sklepy marzeń. Zaskoczyły nas mocno. Jeden z nich mnie powalił na kolana. Cudny. A w Portugalii już nie to samo. Dużo niedociągnięć. Jak dla mnie bardzo brzydkie. Na razie. Może zobaczymy lepsze.


A to zwiedzanie Porto. Zarośnięta opuszczona dzielniczka.


Główny most centrum miasta łączący brzegi rzeki jest wyjątkowo imponujący. Dwupoziomowy. Na dole jeżdżą samochody, a górą tramwaje i mogą chodzić po nim pieszy. I to życie na drugim poziomie funkcjonuje w symbiozie człowieka i pojazdów. Co prawda tramwaje poruszają się wyłącznie po szynach, za to ludzie chodzą jak chcą. Niebezpiecznie. Poza tym ten drugi poziom znajduję się cholernie wysoko.





Albo droga na jednym poziomie z chodnikiem. Głupie wrażenie. To nie krawężnik.


A tu widok z tarasu Monastyru. W głębi macie opisany most.




A to wizyta w winiarni, gdzie poznaliśmy historię wina Porto. Na koniec degustacja i występ tubylców śpiewających urzekające fado.





Na kolację specjalność kuchni portugalskiej skierowana na mężczyzn. Francesinha, czyli rodzaj kanapki przekładany różnymi mięsami, z jajkiem i zalana sosem podawana z frytkami. Naprawdę smaczne.


A tymczasem na balkonie...



A to już wczorajsza kolacja. Ja uwielbiam risotto z owocami morza, a żonka średnio. Niestety to danie można na całym świecie zamówić wyłącznie w wersji dla dwóch osób. No i wczoraj żonka się zgodziła, że zjemy owo risotto. Podano nam michę z... kilkoma litrami tego specjału. Było pyszniutkie.


Basia zabrała wszystkie krewetki. Wrrr!


Niestety nie ma tu żadnego campingu i śpimy w takim camperowym parku za... 3 euro :-). Dziś jedziemy do Fatimy, a pojutrze do Algarve, czyli chyba najpiękniejszego wybrzeża w Europie z cudnymi plażkami. Pozdrawiamy gorąco.


1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Widoczki z drogi - super. Można dokleić kilka palm i mówić, że to tarasy ryżowe (do risotto). Chałupki natomiast - ohydka, ale nie wszystko może być piękne.
Pozdrowaśki
Waldek