wtorek, 8 września 2015

Lourdes


Jadąc autostradą do Hiszpanii oczom naszym ukazał się napis Lourdes. Nie planowaliśmy odwiedzin miejsca nawiedzeń, ale z okazji oczywiście skorzystaliśmy.  I warto było. Przeszliśmy drogę krzyżową, odwiedziliśmy wszystkie najważniejsze świątynie, a wieczorem wzięliśmy udział w nocnej procesji z lampionami i różańcem. Dzisiaj mamy jeszcze do zaliczenia mszę w potężnym kościele dla 25000 wiernych, zbudowanym… pod ziemią.  I dalej ruszamy do Bilbao, czyli na północ Hiszpanii. Mamy trochę niedosyt natury, ale może uda się to jeszcze nadrobić. To nie to co egzotyczne wyprawy. Ciężko jest spotkać jakiegoś ciekawego zwierza, czy też upolować aparatem fajnego robaka. Na pocieszenie ślimak.  Biedak przebiegał jak mógł najszybciej jezdnię. Może mu się uda, bo to przecież Francja, czyli kraj ślimakożerców. Naraźki. PS. Dla głodomorów parę fotek pysznego żarełka.


















1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Do Lourdes trafiliscie pewnie w nagrode za te markize (hi,hi). Buziak, Renata