poniedziałek, 24 stycznia 2011


Powyzej zwrotnik koziorozca mam miedzy nogami. Publikuje pare zaleglych fotek, bo dochodze do coraz lepszej wprawy w uzytkowaniu obcego komputera i odkrylem pare zdjec godnych publikacji. Ponizej Basia wsrod kaktusow.


A to Buenos z lotu ptaka. Fragment oczywiscie tej 12 milionowej metropolii.


I Basienska przy wodospadzie.


A to juz po wejsciu na gore (po ogladaniu wodospadow). Nalezy albo wejsc schodami, albo wjechac winda. Znajduje sie tam taras z taka glupia podloga z metalowej kratki. Wrazenie jest nieludzkie. Jkgdyby wisialo sie w powietrzu.


To nasz nowy znajomy.


W sobote Jurek nas zabral do extra restauracji na kolacje. Miesci sie w niej 1350 ludzi. Obiad jest serwowany w formie bufetu (ogromny wybor, super organizacja, a smak - szkoda gadac - pychotki). No a Jurek jak to Jurek, zawsze wszystko zalatwi. Siedzielismy pod sama scena przy absolutnie najlepszym stoliku. Wsztscy siedziali zmasowani przy dlugich stolach, tylko my mielismy swoj indywidualny stol. Po okresie zywieniowym, nastal okres kulturalny. Wystepy tanca, spiewu ze wszystkich niemalze panstw Ameryki Poludniowej. Naprawde niezly schow.


Basia kolejny raz zamowila kilka drinkow.


No a potem... Sami zobaczcie. Nie wiem czy to znowu Jurek zalatwil, czy tez moze wpadlem w oko tej murzynce, ale swoje chwile adrenaliny przezylem. Nie ma to jak BRASIL!



Ciekawostka dla panow. Autobusy i ciezarowki maja tu specjalny system pompowania kol podczas jazdy. Ze wzgledu na wysokie temperatury, moze sie zdarzyc ze opona wybuchnie, gdy wzrosnie jej cisnienie pod wplywem goracego asfaltu. Dlatego tez mozna podczas jazdy to cisnienie zmniejszyc lub uzupelnic.


Wczorajszy dzien byl jak my to mowimy - Kajtkowy, czyli historyczny (pozdrowienia Kajtek. Renia! Na facebooka zostalas przyjeta w Brazylii). Pojechalismy 260 km do Argentyny poznac historie Indian. Nie bede w szczegolach opisywal wszystkiego, bo sie po prostu nie da, ale w skrocie: Kiedy bialy czlowiek przybyl na ten kontynent, chcial zmusic indian di pracy, ale oni pracowac nie chcieli. Potrafili stac z zalozonymi rekami i nie pomagalo bicie, glodzenie. Woleli umierac niz pracowac pod presja. Dlatego tez zaczeto sprowadzac niewolnikow z Afryki. W miedzyczasie owczesny papiez postanowil schrystianizowac swiat. Dlatego tez posylal swych wyslannikow na caly swiat, aby glosili slowo boze. Tymczasem w w Ameryce pewien prawie general - San Ignacio de Yuyuma, po przeczytaniu biblii tak sie w niej zachowal, ze po latach przyjal nawet kaplanstwo. I rozpoczal w roku 1606 nawracanie indian. Zaczal tworzyc miasteczka (po kilka tysiecy mieszkancow) super zorganizowane, samowystarczalne i osiedlal w nich indian. Uczyli sie, pracowali i nawracali. To Indianie zaakceptowali, chociarz zyli w pewnego rodzaju rezimie wojskowym. Ale z biegiem czasu lokalnym wladcom przestalo sie to podobac i zaczeli wysylac falszywe swiadectwa egzystencji Indian w tych osadach do Papieza. Obawiali sie ze przy takim rozwoje indian, beda oni chcieli stworzyc wlasne panstwo. No i sie dogadali z Piusem, zeby owe osady zlikwidowac. Odbylo sie to w bardziej lub mniej krwawy sposob w zaleznosci od lokalizacji. I te osady zlikwidowano. W niektorych miejscach oczywiscie nie do konca skutecznie. Niektore w Paragwaju funkcjonuja niemalze do dzisiaj.



A ponizej cykada. Nie wiedziec czemu zawsze myslelismy ze to rodzak konka polnego, a to jest wielka paskudna mucha, ale jaka muzyke gra?

Dzisiaj jedziemu podziwiac wodospady od strony argentynskiej, potem tama Itaipu, a jutro skoro swit (o 6.00) wylatujemy do Sao Paulo (30 milionow ludzikow), a stamtad do Manaus na spotkanie z Indianami w dungli). Nie wiem kiedy sie odezwe. Narazki.












2 komentarze:

kasieniak pisze...

Hej! Dzisiaj dopiero dołączyłam do waszego bloga i przeczytałam wszystko z obecnej wyprawy. Super!! Świetnie się czyta i poszerza horyzonty:) Naprawdę jestem pod wrażeniem Wujku, że tyle czasu i energii w podróży temu poświęcasz. Dzięki!

Anonimowy pisze...

:) ta goraca tancerka.....ulala