czwartek, 19 maja 2011

Corsica


Dzisiaj nie mam neta, więc piszę na razie w Wordzie, a potem przerzucę tylko tekst. Dlatego tekst będzie ciurkiem, a fotki musicie sobie sami dopasować. Nie da się napisać przemiennie tekstu ze zdjęciami i w całości publikować. Ten piękny zachód słońca to wschód. Jak zwykle nie mogę rano spać i budzę się między 5.30, a 6.30. W środę czekał na nas prom na Korsykę. Czas był na pożegnanie z Sardynią. Myślę, że jeszcze tutaj wrócimy. Kilka osób powiedziało nam przed wyjazdem, że będziemy bardzo zaskoczeni różnicami pomiędzy Włochami północnymi, a południowymi. Różnica okazała się znacznie większa aniżeli sobie to wyobrażaliśmy. W Sycylii nie zakochaliśmy. Neapol rozczarował nas bardzo, ale Sardynia urzekła niesamowicie. Przede wszystkim ludzie. Uprzejmi do granic owej uprzejmości, nieludzko mili. Poza tym czysto i kraina mocno ucywilizowana. Dobre drogi, fajne miasteczka, piękne krajobrazy… Jest do czego wracać.
                Na promie się uśmiałem. Ludzie zajęli miejsca siedzące na otwartym pokładzie tyłem do kierunku rejsu tylko dlatego, że statek stał rufą w kierunku Korsyki. Mówię do Basi – Patrz jak się będą przesiadać gdy ruszymy! – i tak po obraniu prawidłowego kursu wszyscy jak na komendę się poprzesiadali. Mewa to pasażer na gapę. Pewnie nie chciało jej się lecieć między wyspami i przeprawiła się promem. Na Korsyce przywitało nas przepiękne miasteczko Bonifacio. Położone jest przedziwnie w długiej na 1,5 kilometra i szerokiej na 50 metrów zatoce równoległej do linii brzegowej. Mówiąc prościej – płynąc prostopadle do wyspy – wpływamy do wąskiej zatoki, która po kilkuset metrach skręca w prawo pod kątem 90 stopni  znikając z wysokimi skałami. Miasteczko położone jest na dwóch poziomach. Przy morzu i na wysokich skałach. Wybraliśmy się na zwiedzanie jego trochę pieszo, trochę lokalnym małym pociągiem drogowym, a potem statkiem. Zjedliśmy przepyszny obiad w maleńkiej restauracyjce, połaziliśmy wiele kilometrów, a na wodzie obejrzeliśmy miasto z dołu, oraz liczne groty w najbliższej okolicy. Jedna z nich miała otwór, w którym nasz stateczek ledwo się mieścił, ale sprawny kapitan dał radę i wpłynęliśmy do przepięknej sali z otworem nad u jej dachu. Krystaliczna woda dodawała uroku. Na jednym ze zdjęć jest stanowisko strzeleckie. To tutaj kręcono Działa z Navarony. Zdjęcie przypadkowej motorówki ma pokazać jak sobie wczoraj śmigaliśmy. Zapomniałbym. Pan przewodnik na statku pokazał nam jak się karmi mewy. Same podlatywały i jadły z ręki. Muszę w Polsce spróbować. Spaliśmy na kampingu w Bonifacio, ale tutaj nie ma plaż i niczego więcej do zobaczenia, poza tym co już widzieliśmy. Dlatego też ruszamy w dalszą drogę. Chcemy pojechać się pobyczyć do Porto Vecchio. Ponoć są tam najpiękniejsze na Korsyce plaże. Sprawdzimy to. Mamy tylko nadzieję na trochę lepszy kamping, bo ten dzisiejszy jest klaustrofobiczny. Kampery stoją obok siebie tak blisko, że nie ma nawet gdzie krzeseł i stolika ustawić. Ponadto kible są kucane, a jak się spuszcza wodę, to ona wypływa wprost pod nogi. To się nazywa Franca-Elegancja. 21 wiek, Europa, kraj rozwinięty a kible bez papieru toaletowego i zimna woda pod prysznicem. Do tego obsługa, która zna wyłącznie język francuski. Do niedzieli musimy to znieść. Nie ma też Internetu, bo mobilny mam włoski, a to Francja. Kamping też oczywiście nie jest przygotowany na dzikich ludzi z komputerami w łapach, czyli bez WiFi. I to wszystko na jedynym w mieście kampingu w miasteczku nieludzko turystycznym z dziesiątkami restauracyjek i tłumami przyjezdnych. FRANCJO! WSTYDŹ SIĘ! Także liczymy na lepszy kamping i jakiś Internet, abym mógł chociaż wysłać tego bloga i pocztę odebrać. Buziaki.
                Właśnie mieliśmy się ewakuować o 7.00 rano, ale okazało się, że recepcja czynna od 9.00 lub od 8.00 i musimy czekać. Wczoraj chciałem zapłacić tłumacząc, że rano chcemy jechać, ale żabojadom udało mi się przekazać, że szef będzie od 6.00 i nie będzie problemu z zapłatą. Dzisiaj chcę płacić, ale okazało się że szef mnie oczekiwał po 6.00 wieczorem dnia wczorajszego. Tragedia. Już chcę wracać do Włoch.































Posted by Picasa

1 komentarz:

Piotr Ozora pisze...

od kiedy sam przeżyłem przygodę z kempingiem wszystkim polecam wynajem kamperów, to naprawdę ciekawy sposób na podróżowanie - niezależność, wygoda, coś pięknego