sobota, 7 marca 2009

Dominikana 4

Rano znowu lenistwo.





Po południu pojechaliśmy taksówką do oddalonego o około 70 km Higuway. Tam zaliczyliśmy supermarket, a w nim jak zwykle we wszystkich dalekich krajach czarne banany. Żółte w ogóle się nie sprzedają.



Potem była wizyta na tradycyjnym Dominikańskim targowisku. Syf nieludzki, fajne owoce i tragiczne warunki sprzedaży mięsa. Podobnie jak na Madagaskarze.






Zakończeniem wycieczki była msza w Bazylice poświęconej przez naszego Papieża. Msza w zasadzie nie różniła się w ogóle od naszej polskiej. Oczywiście poza językiem.



Wieczorkiem spotkaliśmy naszych znajomych amerykańsko - meksykańskich i dopiero dzisiaj się dowiedzieliśmy, że oni tu przyjechali na ślub siostry Janiry. Oto one.



Jutro wycieczka trzema różnymi statkami po morzu Karaibskim. Najpierw parostatek, potem szybka łódź (mam nadzieję, że tak jak na Balii będzie to Ocean Flayer, czyli zapierdalaczek oceaniczny posuwający się z prędkością ponad 100 km/h częściej lecący nad wodą jak płynący), a na koniec katamaran. Po drodze oczywiście jakieś atrakcje. A pojutrze... Nauka jazdy segwayami i wycieczka nimi. Beatko - najserdeczniejsze od nas wszystkich życzenia imieninowe. Wszystkie czytelniczki bloga - życzenia szczęścia, zdrowia, miłości mężów, wiele radości, zadowolenia z siebie i najbliższych z okazji Dnia Kobiet.

Brak komentarzy: