wtorek, 7 czerwca 2016

Sycylia

Jesteśmy na Sycylii. Poza tym nic specjalnego. Odpoczywaliśmy, spacerowaliśmy, i jeździliśmy na rowerach. Dziś jesteśmy w Cefalu i szykuje się dzień zwiedzania. W końcu znalazłem swoje ulubione robaki, ale nie za wiele ich.



Jak ładnie się zamaskował.


W Pughli jest wiele domków Trulli. mieszkańcy je stawiali jako nie trwałe i nie trzeba było za nie płacić podatków. Takie tymczasowe domostwa. I tak stoją już niekiedy... 500 lat :-).



Karton szyszek zapakowany.


Znaleźliśmy w Calabrii super camping nad samym morzem. I mało ludzi. Tylko w lesie jak chodziliśmy byli miejscowi samochodami i robili jakieś szemrane interesy. Calabria. 


Prywatna plaża dla nas. Ta kropeczka w dali to Basia.


A to Schiavonea. Małe miasteczko, gdzie objawiła się Matka Boska. Poniżej uliczny handlarz jakich tu wielu.


Odbywał się też wielki zlot motocyklistów. Ale jak Basia stwierdziła nie są oni tak dobrze zorganizowani w gangi jak w Polsce. 








Roślinność urzeka. Oleandry, hibiskusy, kaktusy...





Na mszę przyjechał biskup. Odbywało się bierzmowanie.


A to kościółek związany z objawieniem.


Obrazy marmurowe zaimponowały nam.


A to już kolacyjka...


Basia na 4 talerzach dostała 19 dań. Pychotki.




No to tyle na razie. Nie bardzo było o czym pisać. Naraźki.


1 komentarz:

Magdalena Nowacka pisze...

Ale jedzonko ooo! !!! Nie wspominając już o gwieździe która je konsumuje ;)