niedziela, 12 czerwca 2016

San Vito Lo Copo i Trapani

Heloo! jesteśmy na Sycylii i odwiedziliśmy kilka urokliwych miasteczek. Erice, Trapani, San Vito Lo Capo i parę ościennych. Jest tu bardziej dziko aniżeli na północy Włoch. Zdecydowanie biedniejsze regiony. Ale Włosi tacy sami. Głośni, rozbrykani, ale uprzejmi i mili. U nas jakby ktoś się tak zachowywał, myślelibyśmy, że się wścieka, awanturuje. Tymczasem tu to normalna rozmowa. Na Sycylii ciężko znaleźć kogoś ze znajomością języka angielskiego czy niemieckiego. Ale dajemy radę. Czasem nikt z obsługi campingu nie zna żadnego obcego języka. Zdjęcia tradycyjnie pomieszały się. 

Pizza w Cefalu.


Cefalu to urokliwe stare miasteczko z licznymi zabytkowymi kościołami. Miasteczko portowe, a zaraz obok niego wyrasta potężna góro-skała, na którą można się wspiąć. Basia miała ciężki dzień i została w mieście. Ja poszedłem.








Z góry widoki przepiękne.






Droga tylko początkowo utwardzona. Dalej wspinaczka po nieregularnych skałach. Niby nie wysoko, ale wejść ciężko. To jakby około 120 pięter, ale bardzo nieregularne schody.







Brzeg skalisty, ale wyjątkowo uroczy.









I ta roślinność...



Upolowałem też kilka robaków. Trochę inne jak nasze.









Na Sycylii wydobywa się marmury. Potężne bloki skalne wycinane są ze skał i potem transportowane do licznych firm zajmujących się ich polerowaniem.




Ta wyspa to kraina bugenwilli. Cudowne.


A to juz San Vito Lo Capo z idealnie krystaliczną wodą.






Ta mrówka niesie trawę niczym człowiek słup telefoniczny.


Wypożyczyliśmy sobie motorówkę na pół dnia i popłynęliśmy na pełne morze. Niestety morze było wzburzone i szaleństwa nie było. Musiałem uważać.







Mieszkańcy przybrzeżnych domów porobili sobie schodki do wody. Każdy ma własne.



Nie wiem co krowy robią na betonie. Ale te krowy są ogromne. Niemalże dwa razy większe od naszych.





Łódka dla Alusia i Wojtusia.



Piękny mur obsypany przyklejonym piaskiem.


Restauracja. Wypasiona i przepyszna. A nagród miała tyle, że nalepki informacyjny już im się na szybie nie mieszczą.









Poziomki. Mniam, mniam.





Trapani. Dziwne miasto portowe. Na półwyspie bardzo gęsto pobudowane domy. Nie ma żadnego skwerku. Tylko budynki stare, nowe i wiele kościołów.










Teraz jesteśmy w okolicach Trapani. To miejsce słynie z ostryg, muszli i kolczatek. Przepychota.


Na ostrych skałach nie da się leżeć. Więc porobiono podesty z drewna.



Oczywiście wszędzie ścieżki rowerowe i spacerowe.




Niebezpieczna ulica.




Facet oprawia świeżo złowione ryby i ośmiornicę.




A ten gość przygotowuje się do nocnego połowu. Ale na czym on polega - nie mamy pojęcia.


Vittima di mafia - ofiara mafi.





Wielu ludzi pływa z maską i kuszą polując na żyjątka morskie. Aby motorówki ich nie pokaleczyły, ciągną za sobą boję. 
















Uroczo tu bardzo. Dużo się ruszamy. Na przykład wczoraj mój apple watch pokazał mi ponad 12 km rowerem i ponad 18 km pieszo. Jako, że nabawiłem się jednego małego pęcherza, dzisiaj dzień odpoczynku i zaliczyłem tylko 20 km rowerem. No może jeszcze wieczorem zrobimy mały spacer. No to naraźki, bo żona się denerwuje nudząc się :-).

6 komentarzy:

Magdalena Nowacka pisze...

Fotka jak tata stoi na lodzi i czegos lub kogos ;) wypatruje BOMBA!!! Do ramki!!!

Magdalena Nowacka pisze...

Fotka jak tata stoi na lodzi i czegos lub kogos ;) wypatruje BOMBA!!! Do ramki!!!

Anonimowy pisze...

Piekne te zdjecia, ciescie, a my juz w domu. Czas przelecial za szybko. Buziaki Leo i Renata

Anonimowy pisze...

Zdjęcia super, ale 30 pierwszych to nie z Erice tylko z Cefalu i góry La Rocca.

Piotr i Basia pisze...

Oczywiście, że Cefalu. Zaraz to poprawię. Przepraszam. A to dlatego, że w momencie kiedy to pisałem mieszkaliśmy obok Erice :-).
Piotr

Magdalena Nowacka pisze...

Te drzewka z fuksjowymi koronacji coś niesamowitego. Wyglądają bajecznie!!!