środa, 2 lutego 2011

Goracy piasek

Piasek tu taki goracy, ze jak pierwszego dnia wybralismy sie na spacer, ja czulem pismo nosem i pedem pobieglem do morza przez plaze, a Basia szla normalnie. Jak poczula gorac to zaczela biec, ale juz bylo za pozno. Na stopach pojawily sie pecherze. Ale nie pisze tego aby narzekac. Jest fajnie. Stopy wygojone. Na niebie jest tu wiecej gwiazd i sa oczywiscie zupelnie inne konstelacje. Poza tym odnosimy wrazenie ze maja one inny kolor. Bardziej niebieskie (moze juz nowe diodowe). Tylko nieliczne (pewnie planety) sa zoltawe.
Pomyslowosc ludzi nie zna granic. Ponizej fotele z recyklingu. Wszystko z opon. Duzo tu tego i bardzo fajne i wygodne. Moze to pomysl na bussines. Bylismy dzisiaj taksowka w Porto Forte. Taka mala miejscowosc wypoczynkowa i podjelismy decyzje, ze nigdy juz nie pojedziemy do piecio gwiazdkowych kolchozow z All Inclusif. Koniec male hoteliki w malych miasteczkach z ich mieszkancami i malymi knajpkami na posilki sa bardziej urokliwe od tych wielkich stolowek. Brrrr. Nigdy wiecej.


Lokalny srodek lokomocji.


Barbie na wakacjach.




Brazylijczycy poszli dalej od europejczykow. Na papierosach pokazuja chorych ludzi. Obrzydlistwo. Ale tez morze dziala. Odnosimy wrazenie, ze nie wiecej jak 5% ludzi tutaj pali papierosy. Naprawde bardzo malo. Przemysl tytoniowy upada.


Pan ratownik gwizdal na plazy i wyganial ludzi z wody. Polecialem zobaczyc co sie dzieje, a to zolw sobie wyszedl na plaze.



A to sie nadaje do ksiegi rekordow. Dwie dziewczyny mialky na stoliku 8 preparatow na sloneczko, jeden na sasiednim stoliku i jeszcze dwa na lezaku w przezroczystej torbie. Kazdy byl na cos innego i okazalo sie, ze olejek, ktory tu kupilismy za 150 zlotych one uzywaja do... nog. A my do twarzy

Brak komentarzy: