Dziś było 85. Razem już 369. Do kończ jakieś 70 - 80. Rano padał deszcz i byłem bardzo tym zmartwiony. Na szczęście po 11.00 zaczął się wyciszać i gdzieś przed 12.00 ruszyłem. I deszczyk już nie powrócił. Dziś ciut nudniejsza podróż, bo trochę przez miasta i dużo pomiędzy wałem przeciwpowodziowym a lasem, więc widoczków pięknych nie było. Szkoda, że nie zabrałem aparatu bo byłoby dużo fajnych fotek motyli, ptactwa, zwierzątek i kwiatków. Robienie zdjęć komórką bardzo ogranicza możliwości.
Śpiące wiatraki. Takie lubię. Bez wiatru można jechać, ale pod wiatr jest mało sympatyczne.
Na obiadek zaszalałem u Turka jedząc kebab :-).
Maleńki zaskroniec. Miał może 15 cm. Wczoraj trafiłem na ponad metrowego, ale był tak szybki, że go nie zdążyłem sfotografować.
Dużo pozostałości po NRD.
A niewykoszona ścieżka wygląda chyba jeszcze lepiej jak wykoszonymi poboczami.
Budują statki.
Jeszcze tylko 5 km do hotelu.
Ślimarów zatrzęsienie. Ale w Niemczech mają nowy model. Brązowy :-).
Ale mi się hotel trafił. Chyba zaraz pójdę na kąpiel w piwie :-).
W taki domku dzisiaj śpię.
Jutro podróż ulicami, więc już tak spokojnie nie będzie. Jak dojadę - odezwę się.
1 komentarz:
Nocleg nie jakiś luksusowy, ale ja uwielbiam takie drewniane domki - zapach w środku zazwyczaj przypomina dzieciństwo i wakacje nad jeziorem :)
Klimat takich opuszczonych fabryk też ekstra, chociaż gdybym jechała tam sama, pewnie poprawiłabym sobie średnią prędkość ;p
A propos ślimaka - dobrze, że mu czułki wystają, bo ciężko stwierdzić inaczej po kolorze, co to... chyba, że to taki sprytny kamuflaż obronny, co by nikt w niego nie wdepnął? ;)
Trzymamy kciuki za ostatni odcinek, ponownie wiaterku w plecy, żebyś sobie spokojnie dojechał na zasłużone wakacje u Maniusia :))
Bardzo dumni!! AaA
Prześlij komentarz