piątek, 30 grudnia 2011

Santa Claus!

Rano o 9.00 wyruszyliśmy do Rovaniemi, czyli miasta gdzie zamieszkuje i pracuje z Elfami Święty Mikołaj. Droga daleka, bo ponad 100 kilometrów. Nocą nasypało około 20 cm świeżego puchu, ale dla fińskiego kierowcy to nie była żadna trudność. Samochodem na kołach z kolcami posuwał bez problemu 100/h. Po drodze stanęliśmy na małe zakupy i około 11.00 byliśmy w stolicy Laponii. Zaczęliśmy od Arktikum, czyli swojego rodzaju muzeum, w którym zapoznaliśmy się z życiem reniferów, poznaliśmy szczegóły dotyczące życia w kole arktycznym, zwierzęta polarne, oraz zwyczaje i tradycje Laponii.


Marek zaserwował nam kolejną ciekawą opowieść o hodowli reniferów. Już wiemy jak właściciele tych sympatycznych zwierząt spędzają je do zagród dwa razy w roku wprost z lasów, gdzie żyją one na całkowitej wolności.


Poniżej wykres nasłonecznienia w dzień i w nocy na arctic circle.




Później udaliśmy się na zakup pamiątek do centrum miasta.


I w końcu dotarliśmy do miasteczka Świętego Mikołaja. Przepiękna sceneria, cudne budowle, wiele sklepików i atrakcji.


Wizytę rozpoczęliśmy od poczty Świętego Mikołaja. Polska zajmuje zaszczytne czwarte miejsce w ilości przychodzących listów z prośbami do wspaniałego darczyńcy. Na poczcie są przegródki z wszystkimi państwami naszego świata. Listy z Polski nie mieszczą się w przegródkach, dlatego nasz kraj ma skrzynie na listy. Na ścianie jest wywieszony list od dzieciaków z Polski napisany na korze brzozowej. Pełno tu ludzi piszących kartki do znajomych. Można wysyłać pocztę z terminem dostarczenia w ciągu kilku dni, a można też wrzucać listy, które mają być dostarczone w przyszłe święta. Jest tu też pojemnik na smoczki, które dzieci oddają dla maluchów Elfów. Oczywiście obsługą tego przedsięwzięcia zajmują się wyłącznie Elfy.











Później udaliśmy się na spacer po wiosce. Spotkaliśmy liczne renifery ze słynnym Rudolfem na czele. Potem ugasiliśmy pragnienie w lodowym barze i odpoczęliśmy na lodowych łożach. Po odpoczynku zjeżdżaliśmy na gumowych dętkach z toru saneczkowego. Ale była adrenalina! 










Prze wioskę przebiega koło polarne, czego dowodem jest fotka z Basią stojącą z kołem pomiędzy nogami.




No i w końcu przyszedł czas na spotkanie z brodatym poczciwiną. Czekaliśmy godzinę na wejście, chociaż wcześniej byliśmy umówieni. bardzo dużo ludzi chce Go zobaczyć. Co ciekawe większość przybywających tu, to dorośli. To oni najczęściej są sceptyczni i muszą naocznie przekonać się, że On naprawdę istnieje. Sami mieliśmy wątpliwości i przybycie tutaj było dla nas tylko zwykłą rozrywką. Ale myliliśmy się bardzo. Ogłaszam wszem i wobec że Święty Mikołaj istnieje NAPRAWDĘ. To co napiszę teraz jest najszczerszą prawdą. Gdy weszliśmy, spodziewaliśmy się komercji, ale się zdziwiliśmy, kiedy stanęliśmy z Nim oko w oko. Przywitał nas niezwykle ciepły Santa Claus. Jego pierwsze słowa to: Jesteście z Polski (powiedział do nas w naszym języku, ale co się dziwić. On zna wszystkie przecież języki). Mnie totalnie zatkało i nie potrafiłem z siebie wydobyć żadnego słowa. Basia z nim rozmawiała. I wiecie co jeszcze powiedział? 
- Ty masz na imię Basia? - powiedział do mojej żony.
- A ty jak masz na imię? - zwrócił się do mnie.
- Piotr - powiedziała Basia. 
a on na to - Piotruś! Tak, wiem.
Był chyba trochę zmęczony, bo nie mógł sobie przypomnieć skąd przyjechaliśmy.
- Jesteście z Warszawy, czy może z Krakowa?
- Nie. Przyjechaliśmy z Kołobrzegu.
- Aaaa. Z Kołobrzegu.
Ja normalnie wysiadłem. Łzy mi się zakręciły. Żegnając się z nami powiedział:
- Do zobaczenia za rok.
Pożegnaliśmy się z nim serdecznie.
Byliśmy pod naprawdę wielkim wrażeniem. Dostaliśmy zdjęcia i film z wizyty. Jego spokój i ciepło jakie emanowało od Niego były na serio wyjątkowe. Teraz już wiemy że z całą pewnością On istnieje. A jeśli Ty masz jeszcze jakiekolwiek wątpliwości, to musisz tu kiedyś przyjechać. Naprawdę warto.
Do hotelu wróciliśmy wieczorem i całą drogę wspominaliśmy to niezwykłe wydarzenie. Jak wiecie podróżujemy to ze szczecińską rodzinką. Chłopcy dostali od Mikołaja prezenty. Widać byli grzeczni. My musieliśmy mieć na sumieniu jakieś grzeszki. Nasi współpodróżnicy szczecińscy okazali się bardzo fajnymi kompanami z wyjątkowo grzecznymi dzieciakami.
Na dzisiaj kończę. Odezwę się chyba dopiero w Nowy Rok około południa.
I jeszcze jedno. Gdyby ktoś chciał się wybrać do Laponii, to serdecznie polecamy biuro Marka www.nordtravel.pl Naprawdę warto. Facet dobrze zna ten region i ma niezwykłą cierpliwość i wiedzę na temat życia tutaj. Poza tym wypełnia nam dzień od świtu do nocy nie pacząc w ogóle na swój czas.
Jest już 22.30. Teraz idę do sauny i czas na spanie.
Naraźki.




7 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Wy naprawdę jesteście w bajce!!!! Szczęśliwego Nowego Roku, zdrowia i spełnienia marzeń, Danusia.

Anonimowy pisze...

geba sie cieszy jak czlowiek czyta i oglada ...malo tego ....lza sie kreci
happy new year kochani
love d

Anonimowy pisze...

spotkac Swietego Mikolaja - bezcenne.najpiekniejsze zdjecie na blogu to te z Mikolajem!!!!!dobrego roku.kh

Sławoj pisze...

ale dajecie radochę,wielkie dzięki.
DDDuuużżżooo zdrowia i dalszej pomyślności w Nowym Roczku.
TSA i s

Sławoj pisze...

AAle dajecie radochę,wielkie dzięki.
Życzymy wam ponad wszystko dużo zdrowia i dalszej pomyślności w Nowym Roczku.Hej!
TSA i s

Anonimowy pisze...

Niesamowite,....św. Mikołaj istnieje!!! Filip oszalał jak zobaczył zdjęcie Mikołaja i od razu powiedział po swojemu ho,ho,ho... uśmialiśmy się z niego do łez.
Bezcenne było zobaczyć to wszystko i na długo pozostanie w pamięci!:)
Pozdrawiamy S.P.F. Mroziki

Magdalena Nowacka pisze...

Ten Mikołaj wygląda jak prawdziwy i po Waszych opisach wnioskuję,że nie może być inaczej :)))